Epitafium dla Jurka - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Epitafium dla Jurka



18 sierpnia, w wieku 65 lat zmarł Jerzy Józefowicz – wieloletni redaktor i redaktor naczelny Gazety Chojnowskiej. Rodzina, przyjaciele i znajomi pożegnali Go 20 sierpnia na cmentarzu komunalnym w

Chojnowie.

 

(szerokość: 750 / wysokość: 1129)

 

Urodził się w Bytomiu. Wiele lat spędził w Miliczu, który często wspominał. Do Chojnowa przywiodła Go miłość. Tu założył rodzinę i wspólnie z żoną, która zmarła przedwcześnie, wychowywał córkę i syna. Tu żył i pracował, a gród nad Skorą stał się Jego małą ojczyzną. Ostatnich kilkanaście lat pracy zawodowej związał z Gazetą Chojnowską. Był jednym z pierwszych redaktorów, potem także redaktorem naczelnym. Był najlepszy w pisaniu felietonów. Pod pseudonimem Kadłubek, w krótkich tekstach, utrzymanych w osobistym tonie, z lekką ironią, wyrażał własny punkt widzenia.

Inteligentny, oczytany, był skarbnicą wiedzy i nieocenioną pomocą dla kolegów i koleżanek.

 

Redaktor naczelny Stanisław Horodecki

Jurek pojawił się w "Gazecie..." na początku. Był pierwszą osobą, która odpowiedziała na zamieszczoną w nr 1 propozycję współpracy i tak już od wydania (wówczas jeszcze miesięcznika) oznaczonego nr 2 - związał swe zawodowe życie z "Chojnowską". Pamiętam go z redakcyjnych spotkań "w kimbolówce", kiedy otoczony kłębami papierosowego dymu (Jurek był wtedy bodaj jedynym niepalącym w raczkującym składzie "Gazety...") przekonywał nas do swoich racji bądź uważnie słuchał tego, co zaproponować chcieli inni. Pamiętam też z chwil, gdy z miesięcznika wykonaliśmy skok na głęboką wodę, proponując mieszkańcom Chojnowa tygodnik. Skład redakcyjny ten sam, umiejętności - jak to u dziennikarskich żółtodziobów - ciągle nie największe, ale pracy i wyzwań czterokrotnie więcej! To wtedy Jurek wymyślił i wcielił w literackie życie "Kadłubka", to wtedy też opanował niemal do perfekcji mnożenie epitetów, które pozwalały karmić ciągle głodne nowych słów szpalty... Czasem nawet żartowaliśmy z tego jego talentu, ale gdy w roku 1994 (a może 1995?) zgłosiliśmy "Gazetę Chojnowską" do ogólnopolskiego konkursu dla prasy lokalnej, to jedno z siedmiu wyróżnień komisja złożona z profesjonalnych dziennikarzy przyznała właśnie naszemu tygodnikowi! Po części więc Jurkowi, gdyż stanowił on jeden z filarów redakcyjnego zespołu...

Później kontaktów mieliśmy już mniej. Ja szukałem swego miejsca w innych życiowych zajęciach, Jurek pozostał w "Chojnowskiej". Czasem jeszcze spotykaliśmy się przy okazji miejskich imprez, czasem okazją stawały się inne zdarzenia, ale brakło im już dawnej intensywności... Jurek podupadał na zdrowiu i choć duch - jak mawiają literackie postaci - jeszcze był rześki, to ciało już mdłe...

Chcę wierzyć, że w tym lepszym świecie, do którego poszedł, zdrowie go nie opuszcza, a zajęcie znalazł w "Niebiańskich wieściach" czy innym periodyku... Czy nadal podpisuje się "Kadłubek"? Za jakiś czas będę się mógł przekonać...

Jerzy - dziękuję i pamiętam!

 

Redaktor naczelna – Elżbieta Sandecka-Pultowicz

Jurku - za szybko odszedłeś. Nie napisałeś jeszcze wszystkich artykułów. Tyle tematów czekało na Twój felieton… Pozostało nam już tylko wspomnienie i strony dawnych gazet z Twoją twórczością. Na zawsze pozostaniesz jednak naszym chojnowskim Kadłubkiem. Teraz rozpocząłeś pisać swój ostatni rozdział…

 

Pamiętam pierwsze kolegium redakcyjne, które w owym czasie odbywały się w prywatnych mieszkaniach. Miałam stawić się u Pana Józefowicza, ale z powodu ogromnego stresu i pomyłki zapukałam do drzwi Pana… Józefczuka. Taki mały drobiazg. Leciałam potem przez pół miasta na ul. Dąbrowskiego, gdzie odbywało się spotkanie. Wtedy po raz pierwszy miałam okazję poznać nie tylko Pana Jurka, ale żyjącą jeszcze wtedy jego żonę. Pani Ewa odeszła niestety jakiś czas później, co bardzo wstrząsnęło Panem Jerzym. Myślę, że do końca życia nie mógł się pogodzić z jej stratą.

Przepracowaliśmy wspólnie siedem lat. Uczył mnie redakcyjnego życia, pisania pierwszych artykułów, korekty. Zawsze służył radą i pomocą. Posiadał tzw. lekkie pióro. Wystarczył ułamek sekundy, aby w natchnieniu przelał swoje myśli na papier, a dokładniej rzecz ujmując na komputer. Pisząc felietony używał pseudonimu „Kadłubek". Inne teksty podpisywał JJ. Nawiązując do filmowego kapitana Klossa, ukuliśmy dla niego w redakcji nowy przydomek JJ 23, choć niewiele miał z agenta.

Nie potrafił się obrażać. Wszystkie konflikty umiał załagodzić i obrócić w żart. Na podorędziu zawsze miał jakąś anegdotę i potrafił w mig rozładować napiętą atmosferę. Potrafił z siebie zażartować. No, i muszę wspomnieć, że był ogromnym łakomczuchem. Uwielbiał słodkości w każdej postaci. Był szarmancki wobec kobiet. Nie skąpił komplementów, w czym pomagał mu zawsze dobry humor i talent krasomówczy.

Może zdradzę tu pewien szczegół, ale Pan Jerzy nigdy nie był brzeżańczykiem, choć przez wiele osób był tak odbierany. Wszystko wzięło się stąd, że pięknie opisywał wspomnienia mieszkańców Brzeżan, którzy osiedlili się na Dolnym Śląsku. Nigdy nie próbował prostować tej informacji, czuł się przez to akceptowany i, podobnie jak brzeżańczycy, pokochał Chojnów.

Pan Jerzy zawsze będzie stanowił niezwykle istotną część moich wspomnień o redakcji, a tamten wspólnie spędzony czas zaliczam do niezwykle twórczych i miłych.

 

Redaktor naczelna – Emilia Grześkowiak

„Nie umiera ten, kto w pamięci żywych pozostaje".

Ciepły, dobry, serdeczny…taki zostanie w mojej pamięci.

Szanował ludzi – z ich ułomnościami, wadami, złymi humorami. Denerwował się tylko wtedy, gdy innym szacunku dla bliźnich brakowało. Pracując z nim zrozumiałam jak ważne są społeczne relacje, jak fajnie jest pomagać innym, ile satysfakcji czerpie się z życzliwości i o ile więcej życzliwością można zdziałać.

Imponował mi pamięcią do imion, nazwisk, funkcji i treści artykułów. Pamiętał każdą publikację jaka ukazała się w Gazecie Chojnowskiej. Bez problemu wskazywał rok, miesiąc i numer gazety z poszukiwanym artykułem. W tej kwestii był niesamowity.

 

Kiedy przeszedł na emeryturę, jego pasją stał się Internet. Na Naszej Klasie i Facebooku miał setki znajomych, z którymi wymieniał poglądy, komentował lokalne wydarzenia lub po prostu rozmawiał o codziennych sprawach. Dla każdego miał serdeczne słowo, przesyłał miłe komputerowe ikonki - sprawiał wrażenie jakby był żywo zainteresowany losami każdego z nich. Nie zapominał o okolicznościowych życzeniach. Imieniny, urodziny, święta… - esemesowe życzenia od Jurka zawsze przychodziły do mnie jako pierwsze.

 

Kilka tygodni przed Jego śmiercią poprosiłam, by spisał swoje wspomnienia związane z pracą w redakcji. W przyszłym roku będziemy obchodzić dwudziestolecie, a On o gazecie wiedział najwięcej. Współtworzył ją, najdłużej był z nią związany i co tu dużo mówić miał z nas najlepszą pamięć. Ucieszył się na tę propozycję, ale nie przeczytamy już Jego wspomnień. To my wspominamy Jego.

Dla mnie był i pozostanie „dobrym wujaszkiem", od którego wiele się nauczyłam, którego będę ciepło wspominać i któremu wiele zawdzięczam.

Dziękuję Ci Jurku!



redakcja
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

Komentarze
TytułdataAutor
wdzięczność2011-09-12Rafał

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama