11 lat "Chojnowskiej" i - co dalej? - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



11 lat "Chojnowskiej" i - co dalej?



      To już jedenaście lat mija od dnia, kiedy w drzwiach naszych mieszkań, w skrzynkach pocztowych, pojawiła się niepozorna gazetka z dumnie brzmiącą winietą "Gazeta Chojnowska" - tygodnik samorządu terytorialnego. Jeden redaktor tekstów - Stanisław Horodecki, jeden grafik - Ireneusz Józefczuk. To cały zespół.
      O czym pisała tamta gazeta? Na frontowej stronie figurował tytuł pierwszego artykułu: "Z pozycji kreta". Nawiązywał do rodzącej się w Polsce (w Chojnowie też) samorządności. Parę innych tytułów w środku - i to wszystko na czterech stronach. To była cała "Gazeta Chojnowska".
      Tak to się zaczynało w lutym 1992 roku, kiedy "Gazeta" po raz pierwszy pojawiła się. Nikt nawet w najśmielszych snach nie przewidywał, że po 11 latach - tak, proszę Państwa to już 11 lat - "Gazeta" rozrośnie się do takich rozmiarów.
      Pierwsi twórcy naszego - wówczas miesięcznika, a później tygodnika, dawno opuścili szeregi redakcji. Pozostała niewielka grupa ludzi, którzy, co tu dużo mówić, też powoli szykują się "do odlotu". Nie będę wypowiadał się za innych. Wiek po prostu robi swoje. Zdaję sobie sprawę, że i ja kiedyś będę musiał odejść. Nie mam o to żalu. Po prostu taka jest kolej rzeczy.
      Przed niemal rokiem rezygnując z funkcji redaktora naczelnego napisałem m.in.
      W redakcji przepracowałem niemal 10 lat (pierwsze moje artykuły ukazały się w kwietniu 1992 roku), jako redaktor naczelny prowadziłem "Gazetę" przez ponad dwa i pół roku (z trzymiesięczną przerwą). Z jakim skutkiem? Sami to przez ostatnie lata ocenialiście Państwo. Wielu z Was było w tym czasie w bezpośrednim kontakcie... Wsłuchiwałem się w Wasze głosy i - w miarę możliwości - starałem się korzystać z Waszych uwag i propozycji.
      "Odchodząc z funkcji nie odchodzę w ogóle" - powiedziałem wówczas, uspokajając niektórych malkontentów, którzy w tym czasie widzieli w mojej decyzji niemal pałacowy zamach stanu. Nigdy tego tak nie odbierałem. Po prostu oddałem kierownictwo redakcji osobie młodszej, prężniejszej red. Emilii Grześkowiak. I nic w tym dziwnego. Przede mną zmieniali się inni redaktorzy naczelni. Odszedł w 1996 roku Stanisław Horodecki, odeszła w 1999 r. Ela Sandecka. Obejmowaliśmy kierownictwo jedno po drugim z pełnym przekonaniem o słuszności takich decyzji. Nie tylko decyzji kierownictwa Urzędu, ale naszej własnej. Czy takie zmiany można było nazwać "zamachami"? Nie sądzę. Przez całe lata pracowaliśmy na rzecz "naszego tygodnika" - za taki bowiem "Gazetę" uważaliśmy. Pracowaliśmy dla jej dobra. I to przekonanie w nikim z nas nie ulegnie zmianie. Stale pozostajemy "rodzicami" tej, która przez 11 lat, była naszym "oczkiem w głowie".
      To, że dziś nadeszły trudne chwile, które jednak musimy przetrwać - nie budzi w nas żadnych wątpliwości. I "matkująca" "Gazecie" red. Emilia Grześkowiak i ja, i pozostali "rodzice" - jak by nie było - wszyscy przeżywamy jej obecne trudności. Ale zawsze z nadzieją, że jednak przyjdzie moment, kiedy "Chojnowska" stanie znów na piedestale. Wrosła ona w chojnowski pejzaż, stała się integralną częścią życia naszego miasta i naszej społeczności. I taką, niewątpliwie, pozostanie. Niezależnie czy będzie ona tygodnikiem, czy - na skutek "zawirowań dziejowych" zmieni swój wizerunek wychodząc jako dwutygodnik, miesięcznik...
      Na razie, od 3 marca ukazywać się będzie jako dwutygodnik. Zawsze będzie ona jednak "naszą gazetą". Naszą i naszych wiernych Czytelników, których w Chojnowie nigdy nie brakowało i, mam nadzieję, brakować nie będzie...


Jerzy Józefowicz
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama