Zawodowo i z powołania ratuje ludziom życie - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Zawodowo i z powołania ratuje ludziom życie



 

Dla jednych zawód ratownika wodnego, to sposób na wakacyjny zarobek, dla innych chęć sprawdzenia własnych możliwości, dla większości jednak to powołanie i spełnienie marzeń o uczestnictwie w ratowaniu ludzkich istnień. Wśród tych ostatnich jest chojnowianin Maciej Lipiński, któremu życie zawdzięczają dziesiątki osób ( na zdj. w środku).

 

(szerokość: 640 / wysokość: 640)

 

Od dziecka lubił pływać i dość wcześnie postanowił swoje umiejętności i zamiłowanie, w przyszłości, powiązać z zawodem. Jak tylko pojawiła się możliwość, zapisał się na kurs, potem kolejny, dodatkowe szkolenia, praca nad własnymi ułomnościami i dziś jest wykwalifikowanym ratownikiem gotowym nieść pomoc w każdej sytuacji.

- Bycie ratownikiem wodnym to dobra szkoła życia i jednocześnie ogromna odpowiedzialność, jednak satysfakcja z ratowania przewyższa wszystko- mówi Maciej Lipiński. - Ratownikiem wodnym na pewno nie może zostać każdy. Przede wszystkim musi być to osoba, która jest aktywna fizycznie i posiada wysokie umiejętności pływackie. Na dalszych kursach nabywa wiedzę i technikę, która połączona z własnymi umiejętnościami pozwoli w przyszłości na ratowanie czyjegoś życia. Dodatkowo, ważna jest też umiejętność pracy w zespole, poświecenie, opanowanie i odporność psychiczna. No i doświadczenie, dlatego odradzam samodzielne, heroiczne akty.

 

(szerokość: 640 / wysokość: 480)

 

Osoba, która chce pomóc zazwyczaj nie jest świadoma niebezpieczeństwa, dlatego z jednego poszkodowanego po chwili może zrobić się już dwóch - takie sytuacje też miały miejsce. Jak się okazuje, czasami najlepszą pomocą jaką może udzielić  osoba na miejscu zdarzenia to zatelefonowanie po pomoc ( numer ratunkowy nad wodą – 601 100 100 lub alarmowy 112).

 

Dla postronnych świadków akcji ratowniczych, to często zdarzenie dramatyczne, niebezpieczne, ale i widowiskowe. Jakie emocje targają wówczas ratownikami, nikt raczej się nie zastanawia.

 

- W naszym zawodzie poświęcanie swojego życia jest na porządku dziennym, bywa dużo takich sytuacji kiedy sami jesteśmy topieni, aby tylko utrzymywać podtopioną osobę nad powierzchnią wody. Sama zazwyczaj z braku sił nie jest w stanie tego zrobić i wiesza się na ratowniku ściągając go pod wodę.

Dlatego też w ratownictwie ważna jest praca zespołowa - do akcji startujemy w 2-3 ratowników. Do wody wskakuje jedna osoba, która jest asekurowana z lądu przez swój zespół linką ratunkową. W tym momencie zostajesz sam na sam z żywiołem i skupiasz uwagę tylko na tonącym. Odczuwasz przypływ adrenaliny i dajesz z siebie wszystko – w końcu płyniesz po czyjeś życie. Jeżeli chodzi o indywidualne akcje, to tylko w lipcu br. nad morzem wyciągnąłem z wody około 10-15 osób. Połowa z nich to niestety młodzi ludzie i dzieci pozostawione bez opieki.

Ten sezon nadmorski zaczęliśmy od naprawdę poważnych akcji, które często się powtarzały. Prawdopodobnie był to najgroźniejszy sezon od około 10 lat. Już w pierwszym tygodniu wakacji podczas akcji ratowniczej szukaliśmy topielca. Emocje były mieszane, nie wiedziałem do końca czego spodziewać się tam – pod wodą. Odczuwałem dreszcz emocji kiedy w końcu natrafiliśmy na ciało, które było już na dnie. Po przyholowaniu na brzeg przy pomocy skutera, zaczęliśmy prowadzić resuscytację z użyciem defibrylatora. Po ponad 40 minutach resuscytacji odzyskaliśmy krążenie, ale bez powrotu świadomości. Śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował ofiarę do najbliższego szpitala. Żyliśmy tym wydarzeniem cały dzień, natomiast na następny dzień wstałem i powiedziałem sobie, że mógłbym zrobić to jeszcze raz. Z każdym następnym wydarzeniem byłem bardziej opanowany i pewny siebie, a opisywane emocje nie towarzyszyły temu tak bardzo.

 

(szerokość: 640 / wysokość: 400)

 

Czy ratownictwo to pasja? Według pana Macieja zdecydowanie tak. W każdej pasji jest zapał, determinacja i chęć rozwijania jej, pogłębiania wiedzy, a te czynniki, w tym zawodzie odgrywają znacząca rolę. Pasja idąca w parze z życiem zawodowym, to komfort, o którym wielu może tylko pomarzyć. Tak jak o tym, by stać się bohaterem. Czy za takiego uważa się pan Maciej?

- Może zabrzmi to nieco nieskromnie, ale mam tego małą świadomość, chyba jak każdy z nas, ratowników. Uratowaliśmy bardzo dużo osób i przyczyniliśmy się do tego, aby do domów wrócił każdy z nich. Były to setki - w samej miejscowości Mielno (gdzie stacjonowałem) dzięki nam przeżyło 188 osób.

 

Jak żyje się ze świadomością, że uratowało się komuś życie, że dzięki nam nie tylko poszkodowany, ale także jego bliscy uniknęli życiowej tragedii. Jak? Według naszego bohatera zupełnie normalnie. Pan Maciej jest studentem ratownictwa medycznego, pracuje na chojnowskim basenie, dodatkowo wciąż podnosi swoje kwalifikacje na kolejnych szkoleniach (aktualnie szkoli się na płetwonurka), spotyka się ze znajomymi, chodzi na siłownię… Żyje normalnie, jak większość jego rówieśników. Wyróżnia go tylko fakt, że jest w gronie nielicznych, którzy zawodowo i z powołania ratują ludziom życie.

 



eg
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama