Dawnego Chojnowa czar... - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Dawnego Chojnowa czar...



 O Ty, co mieciesz królów i cesarzy, a i bogom olimpijskim znana jesteś od zawsze... O zła, okrutna Plotko, co jadem swych słów skazić potrafisz nawet najbardziej życzliwe ucho – czemuś swe ostrze w biednego wymierzyła Belladonnę, życia go w kwiecie wieku w chojnowskim zamku zbawiając...?"

Tak rozpoczyna się jedna z nowych gawęd inspirowanych dawnymi dziejami naszego miasta i jego okolic. Autor - Stanisław Horodecki – powraca w nich do pomysłu sprzed lat, by w stylizowanej, fabularyzowanej konwencji opowiadać o zdarzeniach z przeszłości Chojnowa. Czy na tyle interesująco, by miłość lub choćby tylko zainteresowanie dla tej ziemi zaszczepić innym? Na to pytanie potencjalni czytelnicy odpowiedzieć będą już sobie musieli sami. Okazja po temu już wkrótce – na 26 listopada br. planowana jest promocja książki.

(szerokość: 640 / wysokość: 911)

 

 

G.Ch.: Skąd pomysł na taką publikację?

S.H.: Spotkały się z sobą dwie idee. Pan Andrzej Bobik – wydawca – zwrócił się do mnie z propozycją wznowienia wyczerpanego już nakładu „Gawęd o Ziemi Chojnowskiej", które pojawiły się na rynku przed 10 laty. Ja z kolei miałem już na ukończeniu osiem nowych, również w historii miasta i jego okolic zakorzenionych opowieści o tym, jak to „drzewiej bywało". Dodaliśmy jedno do drugiego i wyszło na to, że najlepiej będzie połączyć oba pomysły. Stąd „Stare i nowe gawędy o Ziemi Chojnowskiej".

G.Ch.: Czy ilustratorem ponownie został pan Zbigniew Halikowski?

S.H.: Pan Zbyszek – pochłonięty sprawami zawodowymi i pracą nad własnymi projektami plastycznymi - nie bardzo miał czas na kolejną „zabawę" w wizualizowanie przeszłości. Pozwolił jednak na wykorzystanie swoich wcześniejszych prac i jestem mu za to niezmiernie wdzięczny. W nowych gawędach pojawiają się więc w charakterze rysowników osoby nowe. Każda z nich stosuje nieco inną technikę, dysponuje inną wrażliwością plastyczną, sposobem widzenia i prezentowania świata, ale stanowi to – moim zdaniem – piękny, dodatkowy walor książki. Udało mi się namówić do współpracy panie: Monikę Krzywdę i Annę Tarkowską oraz panów: Andrzeja Bobika, Edmunda Chamerę, Andrzeja Sobczaka, Mirosława Zatorskiego. Efekty zobaczycie i ocenicie Państwo już wkrótce, ja ze swej strony wszystkim im serdecznie za plastyczną oprawę dziękuję!

G.Ch.: Wędrujemy przez blisko 700 lat historii?

S.H.: W nowych gawędach jesteśmy najczęściej w XVI stuleciu. Gdyby istniał wehikuł czasu, który pozwoliłby zerknąć w przeszłość, z pewnością jego wskazówki ustawiłbym w przypadku Chojnowa na ten wiek. Historia przywoływanego tu na początku kuchcika, który chciał otruć swego pana („Belladonna"), postaci podpalaczy, wśród nich kobiety, co swymi działaniami niemal w popiół obrócili nasze miasto w 1581 i 1583 roku („Głupia Zośka"), historia amorów włoskiego architekta Franciszka Parra, który projektował zamki i umocnienia na Śląsku, w Niemczech i Szwecji, a swą miłość odnalazł w Chojnowie, gdzie się ożenił i pobudował dom („Śladami Amora"), łacińska poezja pastora Boxshammera, w której pulsują już barokowe tony, a przecież jeszcze w renesansie powstaje („Pastor poeta") - to tylko kilka przykładów, dlaczego akurat do tego okresu mnie tak ciągnie. A w „starych" gawędach jest jeszcze postać zbójnika Czarnego Krzysztofa, pana na Niedźwiedzicach, rycerza Wolfa Bożywoja czy rodu Schellendorfów. Oj – działo się tu wtedy, działo!

 

(szerokość: 640 / wysokość: 699)

 

G.Ch.: Możemy zakończyć jeszcze jakimś tekstem?

S.H.: Proszę bardzo. Może finał historii podpalaczy, który u mnie przybrał postać „Głupiej Zośki":

Za ogrom zniszczeń, za tyle dusz w pożodze zatraconych, kara mogła być tylko jedna. Kto ogniem wojuje, od ognia winien ponieść odpłatę! 29 czerwca 1583 roku nieopodal pręgierza w rynku wzniesiono stos. Przykutą łańcuchami Głupią Zośkę i jej kompanów oddano władzy płomieni. Nieludzki ryk i swąd płonących ciał niósł się długo pośród ciekawej gawiedzi, u której próżno szukać było litości. Zacięte twarze i szydercze okrzyki ludzi, z których każdy stracił w 1581 roku dobytek lub bliskich, jedyną były odpowiedzią na błagania o zmiłowanie. I tylko Zośka nie prosiła. Śpiewała swą pieśń o zagładzie, a jej głos wwiercał się w uszy i przejmował drżeniem zebranych. Głupia Zośka...

 



red.
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama