Głodni „Kanibale” - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Głodni „Kanibale”



Kilkadziesiąt lat temu spotkało się czterech nastolatków, którzy znudzeni codziennością, głodni i spragnieni rozrywki, postanowili założyć zespół muzyczny.
To był początek „Kanibali".


Come back
Pierwszy raz o „Kanibalach" Chojnów usłyszał 40 lat temu. W 1964 roku, wówczas uczniowie szkół średnich, postanowili założyć kapelę, zmienić szare, bezbarwne życie i zrobić karierę na estradzie?
Czy zrobili karierę? W naszym pojęciu zapewne nie, ale o sukcesie „Kanibali" w tamtych realiach można mówić śmiało. Czołowe lokaty na licznych przeglądach muzycznych, nagrody i puchary na imprezach ogólnopolskich, czy wreszcie propozycja pracy na krajowej estradzie, to niezaprzeczalne dowody ogromnej popularności tej grupy. Uznanie oceniających sędziów czy profesjonalistów zajmujących się polską estradą poparte było ogromną sympatią publiczności.
Swoje „pięć minut" zespół miał przez kilka lat. Kolejne przytrafiło się po czterdziestu. 21 maja w „Jubilatce" po wielu latach spotkali się niemal wszyscy członkowie zespołu, ich sympatycy, przyjaciele i ci, którzy przy muzyce „Kanibali" poznawali swoje pierwsze sympatie, bawili się z przyszłymi współmałżonkami.

To jak z jazdą na rowerze
Z 17 bigbitowców, jacy przewinęli się przez zespół, aktywnych muzycznie zostało tylko kilku. Nie było więc łatwo stanąć przy mikrofonie, z instrumentem w ręku i bez tremy dać koncert jak przed laty. Prób przed jubileuszowym występem było niewiele, zaledwie trzy. Mimo to „Kanibale" przygotowali 3.godzinny program "kawałków", które przywołały wspomnienia i po krótkiej chwili rozbawiły całą salę.
W wewnątrz sali nieco przypominającej tamte czasy, znów przed publiką stanęli członkowie zespołu. Edward Dąbrowski z gitarą, Piotr Kufliński przed keyboardem i Adam Maćkowski za perkusją bacznie obserwowali reakcje słuchaczy. Podobnie sekcja dęta – saksofoniści Henryk Rudnicki i Jan Bobrowski, którzy tak jak inni już po kilku taktach pozbyli się tremy i do końca dawali z siebie wszystko.
Lata młodości bez wątpienia przypomnieli sobie także wokaliści – Maria Kuflińska-Adamczak i Ryszard Pacuła. Duet przy mikrofonach brzmiał tak samo jak przed czterdziestu laty.
Okazało się, że z graniem tak jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina. Przy wspaniałej zabawie nikt nie zwracał uwagi na drobne niedociągnięcia, dla wszystkich, wszystko brzmiało „na sto dwa". O tym jak bardzo publiczność wczuła się w klimat tamtych czasów świadczył pisk pań (to wyraz zadowolenia nastolatek) i fruwające marynary panów (to wyraz aprobaty męskiej części publiczności). Brakowało nieco ówczesnej choreografii, ale podobno „kości już zastałe i wiek nie ten".

Oficjalnie i z powagą
Spotkanie rozpoczęto od nagród i słów uznania. Poseł Olgierd Poniżnik, fan „Kanibali" w imieniu ministra kultury przekazał dyplom dla zespołu i wręczył odznaki „zasłużony działacz kultury". Od siebie dodał hełm, jaki Kargul i Pawlak trzymali w sieni na wypadek mobilizacji. Ten wręczany różnił się jedynie od tamtego napisem na przodzie „Sam swój". Gratulacje i dyplomy uznania wręczył także burmistrz Jan Serkies. Wśród wyróżnionych zabrakło jednego członka zespołu – Wacława Ryżewskiego, którego pamięć wszyscy zebrani uczcili chwilą milczenia.
- Nasz sukces zawdzięczamy głównie pierwszym nauczycielom muzyki – powiedział saksofonista zespołu Stefan Dziedzic. - To Zygmunt Graban i jego brat Edward rozbudzili w nas miłość do muzyki i chęć dzielenia się nią z innymi.
Krótka sesja zdjęciowa i gromkie „sto lat" zakończyły część oficjalną otwierając jednocześnie wielki koncert i „fajfy" do rana.


Emilia Grześkowiak
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama