Chojnowski felietonik - Ścieżkę utwórzmy sobie sami - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Chojnowski felietonik - Ścieżkę utwórzmy sobie sami



      W wielu miastach, które znam, ściezki rowerowe tworzą się „samoistnie". Tak między innymi wygląda to w niedalekim Rawiczu. Nikt tam wcześniej nie planował takiej ścieżki, ale „ustaliła się" ona sama. Od małego dziecka, to jest od ponad 40 lat, kiedy tam jeździłem, widziałem ścigających się po plantach (otaczających to miasto pozostałościach wałów obronnych) młodych ludzi na „stalowych rumakach bez silnika". Nie była to typowa ścieżka rowerowa, ale dawała możliwości: po pierwsze – wyszumieć się miłośnikom „dwóch kółek" (oczywiście przy pewnej dozie ostrożności), a po drugie – zauważać piękno samego miasta. Podobno tak samo na swoje miasto patrzą rowerzyści z Krakowa. Nie wiem, czy na pewno jest to respektowane przez służby porządku publicznego, ale...
       Temat w Chojnowie nie nowy. Już od wielu lat zajmuje on poczesne miejsce w dyskusjach naszych mieszkańców. I nie dziwota! Rowerzyści w Chojnowie nie mają zbyt wielkich możliwości poruszania się z pełną dozą bezpieczeństwa. Od czasu do czasu pokazują się, szczególnie ci siedmio-ośmiolatkowie na „pigalaku", czyli kwadracie otoczonym ulicami Dąbrowskiego, Kolejową i Grottgera. Jeżdżą po przecinających plac alejkach... Czy też parki: Piastowski i Śródmiejski... Może jeszcze kilka takich punktów znalazłbym na terenie miasta. Jedno wszakże nie pozwala na pełne wyżycie się młodych następców Szurkowskiego czy Szozdy – brak pełnej ciągłości trasy rowerowej, choćby w przysłowiowe „kółko". I chyba brak tego, co zauważamy w Rawiczu czy Krakowie – możliwości kontaktu z całym miastem i jego urokami...

       Jak ja to sobie wyobrażam? Przede wszystkim większa możliwość poznania i podziwiania atrakcji, jakimi miasto dysponuje. Ścieżka rowerowa to bowiem nie tylko pewne miejsca ścigania się (chodniki czy Rynek), wykonywania karkołomnych sztuczek, jak to ma miejsce na „pigalaku". Dziecko rozpędza się w tym miejscu na swoim rowerze i z impetem zjeżdża z placu na przylegający do niego chodnik od strony Dąbrowskiego, niejednokrotnie wyskakując na ruchliwą ulicę. O wypadek nie trudno. Albo też „jazda na jednym kółku". Czy Park Piastowski. Miejsce znakomite dla zawodów typu MASTERS nie rozwiązuje problemu najmłodszych, a i tu o wypadek nietrudno.
Jak utworzyć taką ścieżkę? W wielu kręgach dyskutuje się o różnych rozwiązaniach. Chodzi o to, by ścieżka taka służyła zarówno młodym rowerzystom, którzy od niedawna zasiadają za kierownicą, jak i tym, którzy znaleźliby, choć trochę relaksu uprawiając ten sport. Rzecz niełatwa i wymagająca nakładów finansowych. Póki co rowerzystów mijamy na naszych ulicach ewentualnie można ich spotkać na szlaku pozamiejskim. I to tez jest rozwiązanie, bo cóż jest bardziej relaksującego niż wypad na łono natury i przejażdżka rowerem wśród nieskażonego spalinami środowiska.









.


KADŁUBEK
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama