AKORDEON ZA PIĘĆ GROSZY - Chojnowski felietonik - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



AKORDEON ZA PIĘĆ GROSZY - Chojnowski felietonik





      Za 5 groszy? To chyba sen. A jednak...
      W jednym z chojnowskich sklepów wisi ogłoszenie: "Tu do nabycia akordeon marki (podana marka) w cenie 5 groszy. Wymagane posiadanie monety 5-groszowej". Oglądam akordeon. Faktycznie. Markowy, elegancka wykładzina z kości słoniowej, brzmienie wspaniałe. Sprzedawca zachwala instrument. Czy mam dokonać jakichś dodatkowych formalności? Nic podobnego. Wpłacić wspomniane 5 groszy, potwierdzić na formularzu własnoręcznym podpisem zgodność danych osobowych i możliwość udostępnienia ich do wykorzystania... i tyle. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie okazało się, że był to tylko sen.
      Stwierdziłem to, kiedy otworzyłem oczy. Nocna mara zniknęłac. Na dworze piękny, niedzielny poranek. A więc jeszcze jeden miraż. Akurat nie zależało mi na akordeonie, ale... to tylko sen.
      Nasunęło mi się to w momencie, kiedy w jednym z programów telewizji oglądałem reklamę dyskontu (dla kamuflażu - nazwijmy go "STOKROTKA"), w której pielęgniarka zachwalała koleżance możliwość zorganizowania niespodziewanego przyjęcia dla (niespodziewanych również) gości, poprzez zakupy w tym sklepie . I cóż proponuje reklama? Obok winogron po 2,99 zł za kilogram, zachwala ona... karmę dla psów (skąd przewidziano charakter gości?) i spodnie sztruksowe za... złotych sztuka (nie podaję ceny, gdyż, po pierwsze, nie pamiętam za ile, a po drugie - czyż nie byłaby to kryptoreklama?). W zakresie wspomnianego przyjęcia - ani słowa.
      Nie chodzi o reklamę tej firmy. Ostatecznie wiemy, że nie pracownicy sklepu ustalają jej treść czy założenia, jakie mają przyświecać tego typu zachęcie do dokonywania zakupów w tej czy innej firmie. Bo nie tylko "STOKROTKA" celuje w tego rodzaju formie zachęt dla swoich klientów. Widziałem wiele podobnych reklam, także innych firm. Nawet prywatnych. W jednym ze sklepów obuwniczych (akurat nie dotyczy to Chojnowa) w jego oknie pojawił się anons: "Sprzedajemy obuwie nieprzemakalne". A więc istnieje także obuwie, którego zaletą jest to, że wkładając w nie nogi możesz śmiało być przygotowany na to, że nawet w upalny dzień wrócisz do domu z przemoczonymi nogami? A może od razu propozycja zachęcająca do ewentualnego zakupu nieprzemakalnych skarpetek (w przypadku, gdybyś zaopatrzył się w "przemakalne" buty tej firmy?)...
      Podobnych reklam w Polsce, w tym także i w Chojnowie (nie dziwota, że warszawiacy opuszczający stolicę mówią, że jadą "do Polski") jest znacznie więcej.
      Zachęca "STOKROTKA" (zarówno formą plakatową jak i w reklamach wizualnych w telewizji) do zakupów wielu towarów, które (co tu dużo mówić) nie zawsze nam się przydadzą. Zachęcają i inne firmy posiadające rozbudowany aparat reklamowy... Z jakim skutkiem? No cóż! Wiadomym jest, że najczęściej do tych sklepów chodzimy. Jeśli mówimy o chojnowianach, rzesze kierują się ku "STOKROTCE". Bo co tu mówić - "jest najtaniej".
      W czasie, kiedy dyskont stawiał w naszym mieście pierwsze kroki, przeprowadziłem wywiad z jego ówczesnym kierownikiem. Zadałem wówczas pytanie, mniej więcej treści "...jak to robicie, że u was jest tak tanio...". Usłyszałem odpowiedź, która po dziś dzień daje wiele do myślenia: "U nas wcale nie jest tanio, ceny są, po prostu realne". Wtedy jeszcze nie bardzo docierało do mnie znaczenie tego słowa. Dziś można powiedzieć: w "STOKROTCE" wcale nie jest najtaniej. Ceny są, po prostu realne, czyli dostosowane do możliwości sklepu i kieszeni klienta. Dyskont posiada wielką gamę towarów, zarówno spożywczych, jak i przemysłowych. I wcale to nie znaczy, że o ile ceny niektórych towarów są znacznie niższe, niż to jest w innych sklepach, to że tak jest ze wszystkim. Choćby ceny owoców i warzyw. Nie muszę wskazywać punktów w mieście, w których wiele z tych artykułów można kupić taniej.
      A więc, w czym rzecz? Jaki cel ma reklama? "Reklama - dźwignią handlu" - głosiło hasło jeszcze z minionej epoki. W okresie socrealizmu, kiedy reklama uważana była za "przeżytek kapitalizmu", wystawy sklepowe ziały pustką. Towaru socjalistycznego, bowiem, jak twierdzili propagandyści, nie trzeba było reklamować. Towar socjalistyczny sprzedawał się sam. I było w tym wiele prawdy, z prostego powodu - innego (czytaj: kapitalistycznego) towaru w sklepach nie uświadczyłeś. Podobnie w okresie poprzedzającym stan wojenny, w okresie samego stanu, jak i po nim. Nie było potrzeby reklamować tego, co niemal natychmiast znikało z półek. Co mogliśmy wówczas reklamować, to ocet, którego nie brakowało. Natomiast działania skierowane przeciwko różnej maści "spekulantom" okazały się w tym czasie modne. Nie będę o tym pisać. Niejeden sprzedawca tamtego okresu słyszał te słowa w momencie, gdy np. określonego towaru nie dowieziono do sklepu. Wina była po jego stronie. A słynne "komitety kolejkowe" zabezpieczające przed spekulantami klasę robotniczą, która cierpliwie (dniami i nocami niejednokrotnie) wyczekiwała na możliwość zakupienia kolorowego telewizora marki "rubin", czy pralki automatycznej... Co tu mówić? Tę lekcję już mamy za sobą i chyba nie będziemy musieli dokonywać "powtórki z rozrywki".
A ów "akordeon" z mojego snu, jest dziś największym marzeniem ludzi, którzy na nadmiar gotówki w kieszeni skarżyć się nie muszą. Nie w tym więc rzecz, czy reklama jest dźwignią handlu. Nasuwa się pytanie: czy inne hasło z plakatów reklamowych: "Jakie to szczęście, że STOKROTKA jest tak blisko" jest jedynym, realnym w obecnej dobie hasłem?...


KADŁUBEK
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama