Tak nie powinno być - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Tak nie powinno być



z prawego płuca wycięto mi ponad 40 guzów, których nie było widać na tomografie. Nie mam również dolnego płata, którego z powodu ilości guzów nie udało się

uratować.

 

Wczoraj zmarła moja koleżanka ze szpitala Marietta. Nie zdążyłam odpisać na jej maila. Teraz nie mogę go czytać. Na ostatniej chemii razem wybierałyśmy lakiery do paznokci. Tak nie powinno być. Tak absolutnie nie powinno być na świecie.

 

Jestem bardzo bogatym człowiekiem… mam tak wielu przyjaciół wokół siebie.

Ta choroba z pewnością otworzyła mi oczy… i to właśnie na tę najjaśniejszą stronę życia.

 

 

Tak nie powinno być

 

Ma na imię Ania. Jeszcze podczas ubiegłorocznych wakacji, podobnie jak tysiące jej rówieśników, cieszyła się słońcem, spędzała czas z sympatią i przyjaciółmi, planowała najbliższą przyszłość. W jej planach nie było ASPS i wyniszczającej walki z nowotworem.

 

Ania Hermanowicz ma 21 lat. Jest chora na bardzo rzadki nowotwór złośliwy Alveolar Soft Part Sarcoma (ASPS) - nie reagujący na chemię i odporny na radioterapię mięsak drobnokomórkowy.

 

Pojawił się w prawym udzie. Został wycięty po pięciu dniach naświetlania. Po trzech miesiącach od operacji, wykryto przerzuty na płuca. Drobne guzki, których dziś liczbę trudno określić są rozrzucone w obu płucach i sięgają bardzo głębokich warstw.

Jak z nim walczyć? Czy można usunąć człowiekowi całe płuca?

Plan leczenia często ulegał zmianie. Lekarze nie mają doświadczenia z ASPS – w naszym kraju to piąty przypadek tej odmiany nowotworu, a leczenie i jego efekty, u każdego z chorych przebiegało inaczej.

 

Lekarze próbują, Ania i jej najbliżsi chwytają się każdej możliwości dającej nadzieję.

- Liczę jeszcze na tabletki Sutent, które przynoszą bardzo dobre wyniki – pisze na swoim blogu Ania. - Może on zahamować rozwój mojego nowotworu. 28 tabletek sutentu, które wystarczają na miesiąc, kosztuje 23 tysiące zł. Niestety tabletki te nie są refundowane. Ostatnią, i najtrudniejszą w osiągnięciu, deską ratunku jest dostać się do programu, w którym testowana jest skuteczność leku Cediranib, jest on w fazie eksperymentów, nigdzie nie dostępny, ale przynosi ponoć genialne rezultaty. Tak więc czekam… zobaczymy co przyniosą kolejne dni.

 

Nie jest sama

W tej trudnej walce Ania nie jest sama. Otacza ją rzesza przyjaciół, których w chorobie, co nie często się zdarza, raczej zyskała, a nie straciła. Wspiera ją także rodzina. Trudno sobie wyobrazić jak ciężko im wszystkim borykać się z tym dramatem i tą deprymującą bezsilnością.

W tej trudnej walce Ania nie jest sama! Czy na pewno? Ile razy w sterylnej sali szpitala, w półmroku zostawała tylko ONA i ON. Towarzyszyła im jeszcze nieodłączna od niedawna bezradność, a wraz z nią, złość, żal, przygnębienie, histeria…

Te chwile przerywa dzwonek telefonu, życzliwy email, odwiedziny i wtedy znów Ania wie, że w tej trudnej walce nie jest sama!

 

Z blogu Ani…

(szerokość: 190 / wysokość: 253)http://www.aniahermanowicz.pl

 

Wiecie co mi się przytrafiło? Złapcie lepiej mocno krzesła, żeby nie pospadać.

MAM ODMĘ! Mało że mam raka i że kolejny miesiąc spędzam w szpitalu z perspektywą kolejnej operacji. To wszystko okazało się zbyt mało jak na takiego człowieka jak ja i dostałam jeszcze odmę!

Oprócz tlenu sprezentowano mi również akwarium! Tak! Znowu dostałam dren, który mam dosłownie wbity do piersi, na którego końcu znajduje się gustowny słoiczek z wodą, do której bąbelkuje i pieni się moje powietrze z płuc. Ma ktoś może złotą rybkę? Bo akwarium już mam! I tak oto moja walka z jednym świństwem zamieniła się w walkę z dwoma świństwami.

Już taką mam właściwość, że wszystko zawsze musi być bardziej skomplikowane niż powinno. Więc… (nie zaczynamy zdania od więc) przeleżałam tydzień na Onkologii z drenem w piersi, potem przetransportowano mnie do Instytutu od płuc i dostałam „drugiego drena" między żebra. (Miałam już wtedy trzy akwaria, wiec jak ktoś się wyrwał z jedną rybką, niech jeszcze dokupi dwie)

W sobotę wyciągnięto mi ten pierwszy dren, wieczorem po raz pierwszy od 8 dni przestałam bąbelkować ku mojej ogromnej radości, no i od niedzieli się zaczęło… myślałam, że umrę. Wyłam w głos, gryzłam poduszkę, nawet nie mogłam mówić. Spałam na siedząco. Dostałam wszystkie możliwe środki przeciwbólowe i nie pomagało. Załamałam się. Wymiotowałam od leków, więc nie jadłam, więc znów wymiotowałam, bo skoro nie jadłam to po lekach jeszcze gorzej niedobrze. Jak przestawałam brać leki, żeby zjeść - to tak bolało, że nic tylko się wiłam na łóżku. Nie umiem już nawet tego opisać. Takie wielkie pragnienie, żeby to się już skończyło i taka bezsilność…

 

Ania potrzebuje na leczenie
kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie

- jeśli chcesz i możesz pomóc –

 

33 1500 1067 1210 6002 1100 0000

Kredyt Bank II/O Wrocław z dopiskiem
"Pomoc dla Ani Hermanowicz"

 



eg
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama