Partyzantka, kamieniołomy i żadnych diet - Gazeta Chojnowska w ramach portalu E-Informator.pl



artykuły:

ostatnie
popularne
komentowane
regulamin
archiwum PDF
stopka redakcyjna
ogłoszenia
podgląd artykułów
podgląd komentarzy



Partyzantka, kamieniołomy i żadnych diet



 

W drzwiach przywitał mnie niewysoki starszy pan, z siwą czupryną i bystrym spojrzeniem. Ze zdumieniem spojrzałam na właściciela mieszkania, z którym umówiłam się na wywiad – czy to ten stulatek? Eeee…, nie możliwe.

Z uśmiechem zaprosił mnie do środka, nonszalancko odsunął krzesło od stołu i poprosił bym usiadła. „Gdzie ci mężczyźni…" chciałoby się zanucić.

Czy płeć brzydka dżentelmenem staje się w okolicach setnych urodzin?

 

Wojciech Skokowski 27 sierpnia obchodził swoje setne urodziny. Wyglądem, zachowaniem, sprawnością na ciele i umyśle zaprzecza powszechnemu wizerunkowi

stulatka. Ba, zaprzecza nawet naukom medycznym…

 

- To co by pani redaktor chciała wiedzieć? – zapytał siadając naprzeciw.

- Wszystko, panie Wojciechu. Liczę, że w pana opowieści znajdę receptę na długowieczność i taką witalność.

 

Mój rozmówca z ochotą opowiadał o swoich losach podczas dwóch globalnych konfliktów zbrojnych, o ciężkiej pracy zawodowej i życiu rodzinnym.(szerokość: 190 / wysokość: 142)

 

Kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa Wojtuś miał pięć lat, ale do dziś pamięta (i czuje) razy jakie dostał od wojskowych za to, że wyniósł z piwnicy broń i nie chciał powiedzieć komu ją przekazał. Po 21 latach kolejny raz kraj stanął w obliczu wojny. 26.letni wówczas Wojciech trafił do partyzantki.

- Była zima, siarczysty mróz, głęboki śnieg, a my przemierzaliśmy dziesiątki kilometrów zmieniając swoje pozycje. Z zazdrością i złością patrzyliśmy na dowódców, którzy z siodeł ogierów wydawali rozkazy. Na szczęście las był moim domem tylko przez kilka miesięcy.

Stąd młody Wojciech miał trafić pod pancerz czołgu, ta perspektywa jednak tak bardzo go przerażała, że wspólnie z kolegą zmienił (nieco samowolnie) jednostkę i stał się frontowym kierowcą. Nie było lekko, ale jeszcze trudniej miała jego rodzina, którą wywieziono na Sybir.

Po tych ciężkich latach pozostały niezatarte wspomnienia i dowody uznania państwa polskiego. Wśród licznych odznaczeń pan Wojciech może poszczycić się tymi najważniejszymi w naszym kraju – Orderem Polonia Restituta czy Orderem Virtuti Militari.

 

Po wojnie, w poszukiwaniu pracy i swojego miejsca na ziemi, pan Wojciech przemierzał zachodnie tereny naszego kraju. Pracował w browarze, wiele lat w kamieniołomach, zakładach przemiałowych. Na emeryturę przeszedł niechętnie i po burzliwych pertraktacjach z pracodawcą. Nie wyobrażał sobie życia bez pracy. Zajął się więc przydomowym sadem, gdzie rosło 100 drzew owocowych i 500 krzewów porzeczki. Kiedy zmarła żona, za namową syna sprzedał gospodarstwo i pod koniec lat 80. przyjechał do Chojnowa. Czuł się obco w naszym mieście. Pierwsze znajomości nawiązał w pobliskich sklepach.

- Panie zza lady były bardzo życzliwe i sympatyczne. To z nimi w pierwszych miesiącach najczęściej rozmawiałem i poprzez nie poznawałem sąsiadów.

Szybko się tu zaklimatyzowałem, polubiłem to miasto, a szczególnie jedną z jego mieszkanek…

 

(szerokość: 190 / wysokość: 142)Z opowieści pana Wojciecha wywnioskować można, że długoletniej kondycji sprzyja trud, ciężka praca, kilkakrotne związki (pan Wojciech stawał na ślubnym kobiercu trzy razy) i … unikanie diet.

- Pani redaktor, ja na diecie długo bym nie pociągnął. Ktoś kiedyś próbował mnie zmusić, ale stale chodziłem głodny i miałem wrażenie, że od tego zdrowego odżywiania zejdę z tego świata. Jem to na co mam ochotę, a najbardziej lubię pieczone udka kurczaka.

Pan Wojciech nie tylko sam ustala sobie menu, ale i sam je przygotowuje. Poza tym pierze, sprząta i rzadko potrzebuje pomocy.

 - Pani redaktor, a może po kieliszeczku…? Tak, jak to mówią, dla zdrowotności. Czysta z wiśniowym sokiem podnosi nastrój. To co, nalać?

Pomyślałam, że to jeden ze składników przepisu na długowieczność, ale czy na pewno? Dowiedziałam się, także, że nasz stulatek nigdy nie palił papierosów – o i to raczej należy wpisać między te składniki.

Ojciec pana Wojciecha żył 106 lat, bracia 101 i 99. Jego setne urodziny, to jak się wydaje, genetyczne obciążenie, ale dziś wie, że te cyfry nie mają żadnego znaczenia, jeśli u boku brakuje bliskiej osoby. Kiedy nie ma się dla kogo żyć i nic nie sprawia przyjemności, w wieczornych modlitwach nie prosi się już o zdrowie…

 

*********

 

Uroczysty jubileusz odbył się w Domu Chemika dokładnie w dniu setnych urodzin. Gośćmi pana Wojciecha byli nie tylko najbliżsi i znajomi. Powinszowania składał także burmistrz Chojnowa Jan Serkies, kierownik legnickiej KRUS Józef Dzbanuszek i przedstawicielki Banku Spółdzielczego.

Nie obyło się bez wspomnień, łez wzruszenia i oczywiście tradycyjnego 100 lat, w wersji podniesionej do lat 200.

 (szerokość: 640 / wysokość: 480)



eg
Napisz swój własny komentarz
Tytuł:      Autor:

serwis jest częścią portalu www.E-Informator.pl przygotowanego przez MEDIART © w systemie zarządzania treścią CMS Kursorek | Reklama