Pies najwierniejszym przyjacielem człowieka. Prawda stara jak świat. Nie wszystkim jednak znana.
3 stycznia, na ruchliwej ulicy Chojnowa, w samo południe, zatrzymał się samochód z lubińskimi numerami rejestracyjnymi. Z auta wychylił się pan w średnim wieku i wyrzucił na ośnieżony chodnik dwa bezbronne szczeniaki. Zamknął za sobą drzwi i ruszył. Zadowolony z pozbycia się niechcianych szczeniąt nie zauważył nawet (chcemy tak myśleć), że jedno z nich weszło pod koła. Przejechał je i zniknął za zakrętem. Na szczęście byli świadkowie tej makabry. Zawiadomiono policję, podano szczegóły i numery rejestracyjne pojazdu. Szybko ujęto sprawcę. Okazał się nim 53.letni mieszkaniec Lubina. Z pewnością był zaskoczony. Dla funkcjonariuszy zaskoczeniem natomiast było jego tłumaczenie – owszem chciał się pozbyć szczeniaków, ale przecież nie porzucił ich w lesie czy szczerym polu, świadomie zostawił je w centrum miasta…
Jakże szlachetnie, można by rzec. Ten pełen humanitaryzmu mężczyzna nie pomyślał np. o schronisku dla zwierząt?!
Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje za zabicie zwierzęcia karę grzywny lub pozbawienia wolności do roku. Lubinianin poddał się dobrowolnie karze, ale nie mógł liczyć na pobłażliwość prokuratora. Musi wpłacić 2 tysiące nawiązki na rzecz Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt i 3 tysiące grzywny.
W całej tej bulwersującej sytuacji budująca jest reakcja chojnowian – trzeźwa, szybka i konkretna. A ocalałym, zmarzniętym i przerażonym szczeniaczkiem, według naszych informacji, zaopiekowała się już mieszkanka Chojnowa, która w tym momencie zyskała najwierniejszego druha.