Zdarzają się raz na 7225 porodów. Na ogół rodzą się jako wcześniaki, ale starannie pielęgnowane i pod stałą kontrolą medyczną rozwijają się prawidłowo i szybko doganiają swoich rówieśników.
Trojaczki, które 7 czerwca przyszły na świat we wrocławskiej klinice są pierwszymi w historii Chojnowa. Są też pierwszymi dziećmi młodego małżeństwa Państwa Beaty i Daniela Ginda.
-
O tym, że będzie więcej niż jedno dziecko dowiedzieliśmy się bardzo wcześnie – mówi mama trojaczków. –
Liczyliśmy się z tym od początku, bo w rodzinie męża jest kilkoro bliźniaków, była więc duża szansa, że nam się też przytrafią. -
Mam młodsze siostry bliźniaczki i wujków bliźniaków, było więc niemal oczywiste, że jeśli nie teraz to w przyszłości z pewnością w naszej rodzinie pojawią się dwojaczki – dodaje ojciec maluchów.
-
Ale wiadomość o ciąży trojaczej, powaliła nas z nóg – wtrąca p. Beata. -
Pierwszą reakcją była panika i przerażenie czy podołamy …? Ze wsparciem przyszli najbliżsi. Najpierw psychicznym, teraz także czynnym fizycznym. Pracy przy trójce noworodków nigdy nie ubywa. Nigdy też nie za wiele rąk do pomocy. Najbardziej zaabsorbowane są oczywiście mamusia i babcia. Tatuś trojaczków ciężko pracuje na odżywki, pieluchy, środki pielęgnacyjne i inne niezbędniki w potrójnych ilościach.
-
Najtrudniej jest w nocy. Nasze maleństwa nie wiedzą jeszcze, że noc jest do spania i regenerowania sił – one wtedy najczęściej płaczą, fikają i krzyczą, a my ucząc się ich języka, staramy się zaspokajać ich potrzeby i nabierać wprawy w minutowych drzemkach. W pokoju, gdzie zamieszkały trojaczki, znaczną część pomieszczenia zajmują trzy łóżeczka. Środkowe, z różową pościelą jest Kasi. Po jej obu stronach śpią bracia – Szymon i Bartosz. Od niedawna, bo wcześniej dzieci przebywały w klinice i pojawiały się w domu „na raty". Trojaczki urodziły się kilka tygodni przed terminem. Ważyły po 1200-1300 g. Wymagały stałej opieki lekarzy neonatologów, czyli specjalistów od opieki nad wcześniakami, nie mogły więc razem z mamą przyjechać do Chojnowa w kilka dni po urodzeniu. Teraz, kiedy już są wszystkie razem w domu, nadal są pod czujnym okiem specjalistów.
- Wymagają rehabilitacji i częstych kontroli. Mimo, że bardzo ciężko jest wybrać się z trójką maluchów do lekarza, wiemy, że to konieczne. Na szczęście dzieci nabierają wagi i sił, ich zdrowie też wraca do normy, nie ma więc większych powodów do niepokoju. Kilka tygodni temu, chojnowskie trojaczki odwiedził burmistrz, który nota bene sam niedawno kolejny raz został ojcem. Do noworodków, jak powszechnie wiadomo, nie przychodzi się z pustymi rękoma, dlatego obok życzeń i gratulacji, na ręce rodziców burmistrz przekazał także prezenty.
Huśtawkę, trzy rowerki i trzy nocniczki z pozytywką, maluchy będą miały na później. Zapas pieluch i środków pielęgnacyjnych z pewnością przydadzą się na już.
Bliższa i dalsza rodzina, znajomi i przyjaciele, sukcesywnie i systematycznie zaliczyli już krótkie wizyty nie szczędząc ochów i achów, pomocnych uwag i praktycznych porad.
Pierwszą oficjalną imprezą, jaka wkrótce czeka trojaczki będą chrzciny. Babcia już załamuje ręce i martwi się jak ogarnąć taką uroczystość w standardowym M-3.
-
Jesteśmy dość liczną rodziną, dlatego spodziewamy się wielu gości, a przecież samych chrzestnych będzie sześcioro... Cóż, mówią, że od przybytku głowa nie boli. W tej konkretnej sytuacji jednak o ból głowy nie trudno. Koją go jednak te chwile, kiedy na trzech słodkich buźkach pojawia się pierwszy uśmiech, kiedy trzy pary oczu wpatrują się w nachyloną nad nimi twarz, kiedy trzy maleństwa ze spokojem śpią w ramionach najbliższych. Tych chwil będzie coraz więcej…
